niedziela, 2 października 2011

Powrót z zaświatów, część 1.



Cała historia zaczęła się 17 lipca gdzieś około godziny gdy kończy się wieczorynka. Siedzę spokojnie, płaczę bo wróciłem z kina, napisałem recenzję HP7.2, piję kakao, okryty kocem, wszystko ok, za oknem ciemno. Nagle słyszę pukanie do drzwi. Pomyślałem - hej, może to Harry Potter chce wynagrodzić mi to że takim wiernym fanem jego przygód byłem i zabierze mnie do Hogwartu . I gdy otworzyłem drzwi, tak rzeczywiście było, Harry Potter stał w drzwiach mego domu.

 Ja w szoku, kubeczek z kakałkiem mi z dłoni wypadł, buzia otworzona jakbym był gwiazdą filmów porno, oczy jak u zdziwionej Ewy Drzyzgi..No a ten Harry do mnie mówi z tym swoim spaczonym akcentem - KRISTOF, JU MAST MEJK MI A KOFI. Ja głupi, zrozumiałem że chodzi mu o KOFIN, trumnę, to szybko biorę młotek, rozwalam szafkę i wszystko co drewniane i biorę się za stolarkę, niczym Jezus. Po kilku minutach jednak zorientowałem się że chodzi mu o KOFI, gdy zobaczyłem jak zlizuje moje kakao z podłogi. W każdym bądź razie, zrobiłem mu kawę, kazałem usiąść przy pomocy bardzo skomplikowanej gestykulacji no i zapytałem go grzecznie WHAT THE FUCK, HARI. Okazało się że w świecie magii jest problem - nie mają żadnego dobrego recenzenta, a w świecie mugoli znają tylko dwóch - mnie i Bloo. A jako że wiadomo, iż Bloo posługuje się zbyt naukowym i skomplikowanym językiem dla ludzi o wysokości IQ wykraczającą wszelkie normy, przyszli do mnie.

Harry zachęcał mnie tym, że jeśli się zgodzę kupi mi kruka, którego tak bardzo pragnę i nauczą mnie kilku sztuczek, np. zamienić byłą dziewczynę w kota czy spojrzeniem wywoływać orgazm u ludzi (szczególnie przydatne na walentynki czy w sytuacji gdy ktoś Cię napadnie..no albo przy przemówieniach papieża). Zachęcony możliwością poznania jakże przydatnych sztuczek, zgodziłem się i uścisnąłem z Harrym dłoń. Zaznaczę, że nigdy tej dłoni już nie umyłem.

 Nie mogłem jej, mojej mamie, powiedzieć i wyznać w oczy że Spectacular! nie będzie publikował postów przez najbliższe 3 miesiące, to by zabiło i ją i mnie. Dlatego wysłałem do niej mojego kolegę, aby poinformował ją o tym i dodał żeby starała się nie załamywać, nadal może czytać recenzje na blogu Bloo. Nie będę opisywał co się wydarzyło, powiem tylko że moja matka była tak rozgniewana że temu koledze aż wada wymowy się cofnęła. Powracając, wsiadłem wraz z Harrym do niewidzialnego, niebieskiego forda, który był prowadzony przez Rona. Po 2 minutach podziwiania muskułów Rona, usadowiłem się spokojnie, zapiąłem pasy i wylecieliśmy autem spod mojego ganku. True story, część druga opowieści już niedługo.

2 komentarze: