czwartek, 9 lutego 2012

To właśnie miło...a...nie.... - Listy Do M.


Zabawna historia, naprawdę. Ten post jest z 11 listopada, czyli został napisany dzień po premierze "Listów do M.", ale - i tu ta najzabawniejsza część - tłumy spoconych fanów mojego bloga (jak się niedawno dowiedziałem do ich grona zalicza się sam fryzjer Pani minister sportu), tłocząc się na jednej stronie i ocierając się wzajemnie swoimi złączami, wywołali zjawisko czarnej dziury (w języku Basa Jawa wypowiada się to " Bolongan Ireng" <ciekawostka, jedna z wielu w tym poście>), co spowodowało zniknięcie tej recenzji oraz usunięcie Zdzisława Kręciny z PZPN. Mówi się też, iż waszą sprawką, drodzy fani, są okulary Krzysztofa Rutkowskiego, jednak nie wierzcie w to, to po prostu sprawa gustu i image`u, nie wasza wina.



Dzisiaj jednak ta recenzja się odnalazła i to za sprawą ACTA - dostałem bardzo oficjalnego maila, którego treść brzmiała mniej więcej tak : "Jako iż podejrzewaliśmy pana o nielegalne wykorzystywanie wizerunków polskich polityków, a także o sprzedawanie pirackich kopii filmów swoim trzem fanom, musieliśmy sprawdzić pańskiego bloga. Pozytywnym faktem jest to, iż powyższe oskarżenia okazały się nieprawdziwe. Smutne natomiast jest to, że nabija pan sobie liczbę odwiedzin. Przy okazji, znaleźliśmy kilka zagubionych postów, które wessała czarna dziura wywołana przez tłumy spoconych fanów pana bloga, tłoczących się na jednej stronie i ocierających się wzajemnie swoimi złączami. O to linki do tychże postów. Dziękujemy, pozdrawiamy, ograniczamy wolność."

To tak gwoli dłuugieeeego wstępu, zawierającego mało wiarygodnych informacji, czas na część właściwą, czyli recenzję. Krótko mówiąc jest to takie "Love Actually", ale inne. I w tym momencie powinienem zakończyć recenzję i iść oglądać Simpsonów, ale jako że jestem na tyle grzeczny, nie zrobię wam tej nieprzyjemności. Początek filmu jest przeciętny. Brakuje mu tej lekkości we wprowadzeniu w historię, którą ma właśnie chociażby "To właśnie miłość". Ale nie będziemy skupiać się na różnicach i podobieństwach między tymi dwoma filmami, bo nie o to chodzi, tak ? Tak.

Cała historia jest bardzo dobra, jak wiele tego typu filmów ma w sobie to świąteczne coś, które raczej skłania widzów do mimowolnego uśmiechu po wyjściu z sal kinowych, a następnie do prokuratory rejonowej w celu pozwania twórców filmu o wywołanie szczękościsku. Ja osobiście w pewnym momencie odczuwałem niedosyt, a gdy pojawiły się napisy końcowe to już w ogóle byłem wręcz smutny że to koniec tego filmu, człowiek chciałby więcej, dłużej i intensywniej (<ciekawostka> zupełnie jak większość nastoletnich par <koniec ciekawostki>). Jedyne co mnie mocniej zastanowiło, to czy rzeczywiście taki klimat świąt panuje w Polsce, czy - lekko mówiąc - zerżnęli i zmyślili to z USA czy innego zachodniego kraju. Niestety stawiam na to drugie, lecz trzeba przyznać - przez bardzo dobrą ścieżkę dźwiękową i otoczkę - klimat jest.

Druga najważniejsza rzecz to aktorzy. Znane nazwiska przeplatane z tymi mniej znanymi - na szczególną pochwałę zasługują...no wszyscy, wszyscy spisali się bardzo dobrze, poza młodym chłopczykiem, który grał nierówno (no ale czego oczekiwać od młodzika) i Małaszyńskiego, który nie miał za dużo do gry. Poza są stopy Agnieszki Dygant i słodkie miny Romy Gąsiorowskiej (<ciekawostka> miałem podobną sytuację jak w Sali Samobójców. Przed filmem byłem przekonany że to Magdalena Walach, prawie że identyczna z twarzy <koniec ciekawostki>). Mimo piekielnie dobrze "wyważonych" aktorów i historii, które mogą i wzruszyć i bawić, pojawiają się słabsze dialogi i czasami zbyt sztywna, sztuczna gra aktorska, rodem z "Dlaczego Ja?" czy "Trudnych Spraw". No, może przesadziłem, tam poziom aktorski sięga poziomu reform rządu obecnego premiera.

Ale ale, kochaniutcy, ale ale, to co najbardziej mnie cieszy to to, iż jest to kolejna komedia romantyczna na poziomie bardzo wysokim, ba, nie tyle komedia co w ogóle film. Mam nadzieję, że twórcy takich, ekhem, "PRODUKCJI" jak "Pokaż Kotku co masz w kuwecie", "Wyjazd Integracyjny na Słowację" czy "BlaBlaBla Szyc znowu gra idiote, U-Hu-Hu" będą się uczyć na podstawie "Listów Do M.". Ja osobiście nie pamiętam sytuacji, aby w przeciągu roku powstały trzy polskie produkcje, które dostały tak wysokie noty, mam tu na myśli Sale Samobójców, Listy do M i W Ciemności (wszystkie filmy zrecenzowane na tymże blogu).

Kończąc, moi drodzy,polecam oglądnięcie "Listów..", bo to bardzo dobra produkcja, wyróżniająca się na tle dzisiejszych szycmedii (nowa nazwa gatunku polskich komedii). Polecam na święta razem z "Love Actually", "Family Man" i "It`s a wonderfull life" - gwarancja dobrych świąt.

1 komentarz:

  1. No Kyś, wyścignąłeś Coca-Colę i Tesco w promowaniu świąt 2012 :)


    Morg

    OdpowiedzUsuń