sobota, 8 września 2012

Kubuś Puchatek powinien się od niego uczyć - Ted

Pluszowe zabawki, misie, osiołki, świnki i inne zwierzątka. Kwintesencja dzieciństwa, miłe chwile, złe chwile. Wraz z dorastaniem, zapominamy o tych "przyjaciołach", rzucamy je w kąt na strychu, znajdujemy nowe atrakcje, jak konsole, komputer, alkohol, nazizm czy śmianie się z Kanady. Lecz w niektórych wypadkach pluszaka się nie wyrzuca, tylko spędza się z nim całe swoje życie. Dlaczego? Bo albo jest się wiecznym prawiczkiem, albo pluszowy kompan jest zaczarowany i gada...


Seth McFarlane, reżyser, scenarzysta i "głos" tytułowego Teda, przyzwyczaił nas do swojego humoru - absurd, wulgaryzm, chamstwo i robienie sobie popkulturowych jaj. Kto jest fanem "Family Guy" czy "American Dad" na pewno oczekiwał tego filmu jak każdy zagorzały katolik oczekuje na drugie przyjście Jezusa Chrystusa. Ja do tej grupy należałem i wiązałem duże nadzieje jeśli chodzi o tę produkcję - no proszę was, klozetowy humor z pluszowym misiem? Kupuję z miejsca, dorzucam moją byłą i 3 kilo ziemniaków (ogólnie to nie jest koniec żartu, ale ze względu na to, iż moja była może to czytać, zakończę kawał w tym momencie).

Pewne rzeczy się nie zmieniają, jak wszyscy wspaniale wiemy, tak jest i w tym wypadku - Mila Kunis to chodząca piękność, Mark Wahlberg irytuje nawet nie będąc na ekranie (autentycznie, rozsiadłem się na foteliku, zacząłem jeść popcorn, pojawiły się reklamy a cała sala włącznie ze mną "Kur*a, znowu Wahlberg, niech on, nie wiem, zrzuci się z mostu albo, albo coś.."), a Seth McFarlane dalej śmieje się z kultury masowej. Zasadnicze pytanie brzmi - czy to "śmianie się" jest zabawne ?

Na początku - jak najbardziej.  Ale w moim odczuciu im dalej w las, tym coraz słabszy poziom całości. Komedia komedią, McFarlane Mc Farlane`em, lecz film zaczyna nużyć gdzieś od połowy. Zatracono tą lekkość, towarzyszącą pierwszym minutom tej produkcji. Nie wiem, czym jest to spowodowane, może swój udział ma w tym fakt, iż to pierwszy fabularny film pełnometrażowy McFarlene`a, który dotychczas zajmował się przede wszystkim swoimi animowanymi serialami dla starszej publiczności.

Mimo, że dwa akapity wyżej wyśmiałem Wahlberga, to muszę przyznać - ta rola naprawdę mu wyszła, miał kilka swoich komediowych momentów i w zasadzie nie jestem mu w stanie nic zarzucić. Jedna z jego nielicznych kreacji, którą można naprawdę polubić. Mamy kilka fajnych ról drugoplanowych czy epizodycznych (Giovani Ribisi czy Ryan Raynolds), ale jak zapewne się domyślacie - miś Ted kradnie cały film (to zresztą chyba jakaś zależność - bohater jest puchaty czy owłosiony to zawsze wzbudza sympatię widza : Robbie Coltrane w Harrym Potterze, Zach Galifianakis w Kac Vegas czy chociażby Julia Roberts w prawie każdej produkcji, w której wystąpiła, włączając w to realny świat). Pluszak ten to cholernie fajna postać, która tworzy świetne trio wraz z Wahlbergiem i Kunis. Wielki plus jeśli chodzi o aspekt aktorstwa.

Zbierając wszystko do kupy - niezła komedia, wybijająca się na tle dzisiejszych kreatur, ale bądź co bądź - nie spełnił moich oczekiwań i uważam to dzieło za niewykorzystany w pełni potencjał - może w przyszłych produkcjach Setha będzie lepiej, ale na dzień dzisiejszy miś Ted otrzymuje siódemkę z plusem. Jeśli spodobał się wam Ted - polecam zapoznanie się z innymi tworami reżysera. A zapewniam was, że są one jeszcze bardziej niedorzeczne, wulgarne i zabawne.

11 komentarzy:

  1. Czekam na ten film od dawna! Słyszałem o nim dużo dobrego i podejrzewam, że Ted stanie się jedną z moich najulubieńszych postaci ^^ Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajna postać i to bardzo, ale też nie na tyle fajna, żeby ją dawać do rankingów top10 ulubionych postaci filmowych, w mojej opinii.

      Usuń
  2. Ja "Teda" oceniam oczko niżej- spodziewałam się czegoś lepszego. Misiek to najlepszy element tego dzieła, ale mam wrażenie, że film zjadł swój ogon.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, zamiast lekkości - w pewnym momencie staje się ciężko i nudno.

      Usuń
  3. z chęcią objerzę, szczególnie po przeczytaniu Twojej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nie wydawaj więcej niż 15 złotych w kinie, bo się nie opłaca, poczekaj sobie aż będzie jakaś promocja, bilet za 10 np. czy...wiesz...poczekaj aż będzie... DOBRA KOPIA NA KOMPUTERZE .

      Usuń
  4. A ja oczko wyżej:) Nie znam zupełnie innych projektów Setha - po co warto sięgnąć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak chcesz wulgarności, bezsensu i baaardzo fajnych postaci - polecam Family Guy, obecnie na 9 sezonie jestem. 2 razy bodajże był ściągany z anteny, tak ciekawostką mówiąc. American Dad też niezły serial, ale chyba gorszy od FG, odnoszę wrażenie. No a Cleveland Show to spin-off FG, w którym Seth palców już nie macza chyba. Także na pierwszy ogień polecam Family Guya, kończąc wywód.

      Usuń
    2. Ok, zerknę z ciekawości, dzięki:)

      Usuń
  5. Mimo wszystko na pewno zobaczę ten film, bo ponoć gra tam Laura, którą bardzo lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  6. juz sam trailer odstrasza... kolejny gowniany, przasny i straszny film na poziomie kac wawa...

    OdpowiedzUsuń