sobota, 29 września 2012

Z cyklu "Treściwie ale krótko" 8


Wielu spodziewało się recenzji filmu "Jesteś Bogiem", ale uznałem, że Paktofoniki słuchają tylko 3 osoby w Polsce, dlatego też postanowiłem, iż podzielenie się z wami sztuczką magiczną jest lepszym rozwiązaniem. Powyższy obrazek oraz ten akapit, są jednym z najprostszych sposobów na to, jak zdobyć widownię i przypadkową publiczność - wystarczy wstawić dość nietypowy obrazek, wkleić do niego logo jednej z największych (chyba to nie jest dobre określenie w tym wypadku..) stron pornograficznych na świecie i umieścić na blogu - gwarantuję wam, że za miesiąc ludzie będą wchodzili na tę stronę wpisując w wyszukiwarkę "funny brazzers mem" ("harry potter nago" i "ewa drzyzga sex" już było). Innym sposobem (już nie sztuczką magiczną) byłby sposób Katarzyny Figury, ale ja szanuję siebie i swoją prywatność.


Przepraszam z góry wszystkich za dzisiejszy post - mam gorączkę, więc czasami mogą pojawić się jakieś majaki, ale muszę teraz pisać, bo podobno jak jestem pijany albo umieram to nagle zdobywam umiejętność pięknego pisania o filmach i głębi bohaterów.
"Sylwester w Nowym Jorku" to kolejny film, chcący mocno być brytyjską produkcją "To właśnie miłość". Nie wychodzi mu to na początku prawie w żadnym stopniu - jest słabo, sztucznie, aktorzy nie zachwycają - mamy tu kilka gwiazdeczek na fali, jakieś stare kobiety, kilka nołnejmów, jednego konia i jednego legendarnego aktora, który po tym występie i kilku poprzedzających ten film, chyba straci ten status (De Niro, why ?). Pod koniec jednak, cholera, film mnie osobiście wciągnął, spodobał mi się i jakoś nastawił mnie pozytywniej do życia ? Średni film z dobrym kawałkiem Bon Joviego i z okropnym głosem i nosem Lea Michele (Sarah Jessica Parker w końcu może odpocząć przez jeden post od moich bluzgów. Ale tylko przez jeden post w roku taka ulga przysługuje). 5/10

Niektórzy ludzie, którzy ze mną korespondują przez maila (mama i jedna psychofanka) wiedzą, że nie darzę zbyt wielką sympatią Kanady i Australii. Dlatego też, gdy zobaczyłem plakat "Kochanie, poznaj moich kumpli", wiedziałem że Australia wyprzedzi prawdopodobnie Kanadę w rankingu znienawidzonych narodów, a Anglia dołączy do tego zestawienia za karę, że im pomagali tworzyć ten film. Jakże moje wielkie zdziwienie było, kiedy okazało się, że humor w tej komedii mnie śmieszy. Mamy tu śmianie się z Hitlera, z baranków czy homoseksualizmu (aczkolwiek "MĘŻCZYZN" w rurkach tutaj nie ma). Bardzo dobry, hecny tytuł, z kilkoma słabymi schematami. O dziwo, polecam, 8/10.

Siedzę sobie jakiś czas temu w domu i włączam sobie film. Dostaję sms-a od kumpeli, prosi żebym jej coś tam zrobił na komputerze. Ja odpisuję że nie, że oglądam "Egzorcyzmy Emily Rose" i leżę w łóżku. A ta mi na to coś w stylu "HOHOHO, TO HORROR LEGENDA, NAJSTRASZNIEJSZY FILM JAKI W ŻYCIU WIDZIAŁAM. CO MASZ NA SOBIE?". "Egzorcyzmy..." nie są wcale najstraszniejszym horrorem, nie są nawet najstraszniejszym filmem o egzorcyzmach. Przez dwie godziny filmu siedziałem w łóżku z miną gościa, który pracował przez 10 lat w firmie Sony i jedyne co miał do roboty to siedzenie i opieprzanie ludzi, dorobił się 3 aut, żony, 3 dzieci i domu na przedmieściach, ale go wyrzucili i jest teraz sprzedawcą w Mc Donaldzie. Może raz, dosłownie raz, rzeczywiście się przestraszyłem. Głównym problemem tej produkcji jest nazywanie jej horrorem - błąd, to po prostu niezły thriller z dobrym aktorstwem. 7/10 i to takie ledwo ledwo.

Prawdopodobnie już to wiecie i słyszeliście takie plotki, ale dla pewności - Tom Hardy rośnie na najlepszego aktora naszych czasów. Podziwiam gościa i to naprawdę za to co on robi na ekranie jak i poza nim. Bronson jest oparty na autentycznych faktach (aczkolwiek nie wgłębiałem się zbytnio w historię "najsłynniejszego więźnia Wielkiej Brytanii") i co tu mogę mówić - bardzo dobry film, z genialnym Hardym i w ogóle ciekawym pomysłem na narrację. Jedyne co mnie naprawdę, ale to naprawdę deprymuje, to typowo brytyjska praca kamery. Strasznie to padaczna rzecz, która w pewnym stopniu psuje odbiór filmu przez widza - razi to po oczach, szczególnie jak się jest przyzwyczajonym do filmów wprost z USA czy chociażby z Polski. 8 ? Chyba 8.

Jestem prawdopodobnie jedyną osobą na świecie, która nie oglądała "GANGAMN COŚTAM". Napisałem więc do kumpla, żeby ten mi dał jakąś wskazówkę do tego jak to znaleźć w Internecie. Napisał, bym wpisał w wyszukiwarce YouTube "PSY", a resztę znajdę sam spokojnie. Wtedy oczom moim ukazał się film Władysława Pasikowskiego. Myśląc, że to to - włączyłem i oglądnąłem w całości. Po seansie zrozumiałem, czemu ludzie narzekają dziś na polskie kino - ono nie ma przecież w ogóle ani klimatu, ani scenariusza, ani żadnej duszy. Jasne, są wyjątki, "Sala Samobójców" była świetna, "W Ciemności" miało swój urok - ale w porównaniu z "Psami" czy chociażby z "Dniem Świra" - brakuje pewnego pierwiastka, dzięki któremu za 10 lat będzie się nadal rozmawiało o tych filmach. "Psy" to film kultowy, absolutnie świetny, z cholernie dobrymi aktorami, scenariuszem ("A KTO UMARŁ..TEN NIE ŻYJE" czy "DO SAMEGO KOŃCA. MOJEGO, LUB JEJ") i klimatem czy muzyką. Tęsknię za tymi czasami, lata 90' i początek XXI wieku owocował w naprawdę świetne polskie produkcje. Podsumowując : Gangmana dalej nie oglądnąłem, wciąż nie ma mnie w OBF i nikt mnie nie sponsoruje,  "Psy" 10/10, a dziś pewnie seans z "Psy II".

A w poniedziałek albo wtorek możecie się spodziewać postu dotyczącego najnowszych odcinków seriali i reality show.

3 komentarze:

  1. no co Ty :O Lea ma świetny głos, no ale wiadomo... wszystko rzecz gustu. Oglądając Glee to właśnie jej głos mnie zawsze porywa. ech...
    Sylwestra nie widziałam, może mi się uda, bo lubię takie nastrajająco pozytywnie film. Słyszałam, że Poznaj moich kumpli jest fajne, ale kurde... kolejne kino w tym stylu u mnie już chyba nie przejdzie, no ale kto wie. Egzorcyzmy uwielbiam, reszty nie widziałam.

    Za Paktofoniką nie przepadam więc nie będę się ryła na ten film tak jak większość "pseudofanów". no, ale...

    Też robię zestawienie seriali, ale to bardziej jak już wszystko co ma wyjść mojego w końcu się pojawi :)

    Pozdrawiam i zdrowiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, może przesadzam co do Lei, ale jakoś strasznie mnie irytuje, jak nie w Glee (genialny pierwszy sezon) to teraz w Sylwestrze :D

      Na "Jesteś Bogiem" miałem przed premierą ogromną chętkę, jako na film produkcji polskiej. Ale tak jakoś z biegiem czasu, nie wiem, odechciało mi się całkowicie, nie wiem czy to przez ludzi wypowiadających się o tym filmie czy przez muzykę jaką prezentowała Paktofonika..nie wiem, nie wiem.

      W najbliższym czasie to w sumie wiem że ma wyjść tylko nowy sezon Dexa i Walking Dead, ale to gdzieś w połowie października ? Nie wiem w sumie sam już :D Ale na pewno popiszę o Modern Family, 2 Broke Girls, Survivor czy Master Chefie.

      Dziękuję, zażywam apap garściami, więc powinno być ok :D

      Usuń
  2. Jak można nie znać Gangnam style?xd Ja to nawet po pijaku nie piszę głębokich tekstów. Niestety.

    OdpowiedzUsuń