wtorek, 7 czerwca 2011

Rodriguez i więcej słów nie trzeba - Od Zmierzchu do Świtu


Robert Rodriguez jest człowiekiem chorym umysłowo. Zaczyna swą karierę filmem, który kompletnie nie ma znanych nazwisk, a i tak jest bardzo dobry - El Mariachi. Potem robi Desperado, produkcję z nazwiskami i - o zgrozo - produkcję, która już przeszła do legendy. Następnie wyreżyserował właśnie "Od Zmierzchu..", która tylko utwierdziła nas już na zawsze, że Robert Rodriguez nie ma mózgu. To mózg ma Roberta Rodrigueza.

Ja to tak myślę sobie, że pan reżyser spotkał się pewnego dnia w restauracji z przedstawicielami wytwórni i im powiedział : Tak się ostatnio zastanawiałem, cóż to za film mogę wymyślić po genialnym Desperado i dobrym aczkolwiek mało sławnym El Mariachi. Szefostwo odpowiada zaciekawione - I co wymyśliłeś ? No to nasz bohater Robert odpowiada im - Zbierzemy jakichś latynoskich aktorów, damy ważną rolę Tarantinowi, który napisze też scenariusz i obsadzimy jakieś dwie gwiazdy, które są na topie. Historia będzie opowiadać o dwóch kryminalistach, którzy chcą uciec do Meksyku ! Producenci tak już zaczynają mówić mało przekonani - Aleee..Czy jesteś pewien, że to odniesie taki sukces jak Desperado i będzie fajniejsze od Trainspottinga czy Ucieczki z Los Angeles? Wtedy Rodriguez tak posmutniał ale szybko wybrnął z sytuacji mówiąc - Hej ! Ale to nie wszystko ! Bo jak już będą w Meksyku to napotkają się na bandę wampirów !
I wtedy wszyscy z wytwórni mówią - Woooooooow, ale tego jeszcze nie byłooo ! To będzie genialne, masz pieniądze i kręć.

I tak chyba powstał pomysł na ten film, bo ja nie wiem jak Roberto mógł inaczej na to wpaść, jak nienaciskany, ścigający się z czasem, pod presją. No, ale jak powiedział - tak zrobił. Przyjął latynoskich aktorów (którzy występują w sześciu na cztery jego filmy) m.in. Salme Hayek czy Danniego Trejo, wziął Quentina Tarantino i wziął kilka gwiazd, które były na topie - George`a Clooneya, Juliette Lewis i Harveya Keitela. Tarantino napisał scenariusz, Rodriguez wyreżyserował. Jak wyszło ? Wyszło kino najwyższej klasy z domieszką kina najniższej klasy. Końcowy efekt ? Zachwyt nad Rodriguezem i jego kult. To taki film, który mimo że miejscami pachnie żenadą, to i tak zachwyca prawie że wszystkim. Porządne kino, które doczekało się dwóch kolejnych części, lecz bez Roberta na stołku reżysera i scenariusza Quentina straciły magię.

Najzabawniejsze jest to, że po tym filmie Rodriguez zajął się bardziej kinem dla dzieci i młodzieży - Faculty, 3 części Małych Agentów, Rekin i Lava : Przygoda w 3D i Kamień Życzeń RACZEJ nie posiadały scen ssania stóp czy zabijania wampirów za pomocą kondomów wypełnionych wodą święconą czy czymś w tym rodzaju. Rodriguez jednak nie zapomniał o poważniejszych widzach i tak w 2003 roku powstała kontynuacja Desperado, w 2005 świetna adaptacja komiksu - Sin City, a w 2007 roku kontynuację Grindhousa, która jest tak świetnie kiczowata... Nie wspominam nawet o Maczecie z 2010 roku, najbardziej męskim filmie wszech czasów, czasami równie tandetnym..czasami równie klimatycznym co poprzednie dzieła Rodrigueza *

Kończąc tę jakże specyficzną recenzję, powiem tylko iż "Od Zmierzchu do Świtu" jest największym klasykiem kina w kinie klasy B i najbardziej  kiczowatym klasykiem kina klasy A. Dziękuję, dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz