środa, 9 listopada 2011

Powrót z zaświatów, część 3.


Na czym to ja skończyłem w poprzedniej części ? Chyba że była skrytka 69 i coś ujrzałem.. Ale co tam, pomińmy to, zachowajmy się jak scenarzyści Losta i olejmy wszystkie największe tajemnice i zagadki, pójdźmy na łatwiznę, zakończmy wszystko sentymentalną podróżą przez życie. Echciu..



Wyszliśmy z banku Gringotta, ale jako że nie przywykliśmy do normalnych sytuacji i normalnego życia codziennego, tak wzięliśmy za zakładnika jednego skrzata (z początku myśleliśmy że to skrzat, potem się okazało że to taki jeden, niewielki polityk z Polski), i wyskoczyliśmy przez okno na parterze, niszcząc przy okazji plakat z Szymonem Majewskim. Wskoczyliśmy szybko do auta, wychodząc już z ulicy Pokątnej (zapomniałem napisać w poprzedniej części opowieści, iż ulica Pokątna zmieniła swą nazwę na ULICA TADEUSZA WRONY, a Aleja Śmiertelnego Nokturnu na Aleję Śmiertelnych Kartonów), zostawiając przy okazji uprowadzonego polityka, który mówił coś o jakimś Smolsku ? Smaleńsku ? Coś w tym stylu.

Wraz z Harrym i Ronem polecieliśmy autem do miejsca gdzie miałem zamieszkać na czas mej pracy. Obiecano mi mieszkanie z widokiem na stadion Arsenalu, obiecywano mi najwyższej jakości standardy, obiecywano mi najlepsze kanały w telewizji, kuchnie, ciepłą wodę, wszystko. Wiecie co dostałem ? Spójrzcie :

Dostałem to. Stary, zrujnowany dom, w ogóle w jakimś lesie kabackim, co najfajniejsze, dom zamieszkiwany był w okresie zimowy przez wiedźmę z Blair, bo to właśnie jej chatka była. Za pierwszym razem jak tam wszedłem, pomyślałem że ich chyba poj*bało - wszędzie odciski rączek małych dzieci, ruiny, gruz. Ale za drugim razem, byłem już pewien że to popieprzeni psychopaci, bo gdy zszedłem do piwnicy, ujrzałem trzy niezbyt żywe ciała w zaawansowanym stopniu rozkładu. Ale cóż miałem zrobić, odmówić im teraz ? Jak już byłem na miejscu, to zostałem..

...za piątą, nieudaną próbą ucieczki. Myślałem, że gorzej już nie będzie. Ale gdy zapadł zmrok, okazało się że miałem niespodziewanego gościa...

4 komentarze: