wtorek, 20 sierpnia 2013

Fiolet, wszędzie fiolet! - Saints Row The Third

Dziś o grze , którą prawdopodobnie albo się kocha, albo nienawidzi, a którą fani GTA jednogłośnie ochrzcili mianem antychrysta i namawiali do palenia egzemplarzy gry.

Saints Row 3 to kolejny dowód dla mnie, że spontaniczne zakupy w ciemno to najlepsze zakupy (no, może poza płytą Holly Dolly kilka lat temu... Ktoś jeszcze pamięta tę mieszankę krowy i osła?). Swój egzemplarz nabyłem po promocyjnej cenie, a należę niestety do ludzi, którzy uwielbiają wszelkie obniżki kosztowe i jak tylko mogą, to z takichże rzeczy korzystają (a skoro już o oszczędzaniu pieniążków mowa, zapraszam do mojej ostatniej recenzji dzieła pani Agnieszki Holland - "Europa Europa").

To jest gra baaardzo w stylu GTA, tyle, że o ile pierwsze dwie części były produkcjami, które za wszelką cenę chciały się zbliżyć do słynnej serii od Rockstar przez rozgrywkę czy dość poważną fabułę, to trzecia odsłona poszła w całkowicie innym kierunku, wyrabiając sobie własną markę i rzeczywiście zaistniała na rynku gier poprzez swój absurdalny humor.



Przenosimy się do Steelport, miasta, w którym rządzą gangi, narkotyki, seks i przemoc. Nasza główna postać (mamy tu naprawdę bogaty system tworzenia bohatera, od Homera Simpsona, poprzez Don Corleone czy Hulka, kończąc na Hitlerze), należąca do gangu "Świętych", musi przejąć całkowitą władzę nad metropolią. Plany jednak chcą nam pokrzyżować inne gangi na czele z "Jutrzenką" oraz zapaśnikiem Killbane`em, którym, delikatnie mówiąc, nie podobają się nasze aspiracje.

Do naszej dyspozycji będziemy mieli cały wachlarz broni (penetrator bardzo przypadł mi do gustu) oraz pojazdów wraz z wieloma modyfikacjami. Oprócz tego, w grze znajdziemy całkiem przyjemny system rozwoju postaci - po każdym wbitym levelu odblokowują się różnorakie upgrade`y, które możemy zakupić, chociażby większy przypływ gotówki z miasta czy zmniejszone obrażenia od kul.


Oprócz wątku głównego, mamy tu także multum różnych, pobocznych zadań i każdy powinien znaleźć tu coś dla siebie. Kradzież samochodów na zlecenie, żmudne wykupywanie posiadłości, szukanie "znajdźków" rozbijanie operacji gangów - oj, powiem wam, że dużo tu tego (a i tak nie wszystko wymieniłem) i po ukończeniu misji fabularnych, zabawa wcale się nie kończy. Dla maniaków online - możliwość grania w coopa i w tryb hordy (który oczywiście również jest zrobiony z dużą dozą absurdu).

Ja w zasadzie nie mam żadnych zarzutów pod adresem Saints Row 3. Kilka bugów ma, jak to każda produkcja, DLC też posiada, ale to jest niestety już powszechnie przyjęty trend.

Nie przedłużając - gra jest dostępna za grosze (jeśli się pośpieszycie, to w Playstation+ jest jeszcze do ściągnięcia), zapewnia masę godzin dobrej zabawy, jest idealną alternatywą dla tych, których GTA tak nie do końca pociąga, a głos jednej z bohaterek podkłada Sasha Grey. Jak dla mnie tytuł "must-have". No a tuż za rogiem  premiera części IV, która prawdopodobnie przekroczy wszelkie granice absurdu. Także, tak, SR3, werdykt: polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz