niedziela, 11 sierpnia 2013
Wojenna ruletka - Europa Europa
Witam państwa po przerwie. KOLEJNEJ. Coś mnie ostatnio bierze coraz bardziej na stare filmy, a widząc, iż zainteresowanie blogiem mimo zastoju wzrasta, postanowiłem podjąć się jakiejś próby reanimacji. A cóż innego może przywrócić światłość temu blogowi, jak nie społeczność żydowska oraz poruszanie kontrowersyjnych treści związanych z nią?
Mam z moim bliskim przyjacielem takie coś, co nazwaliśmy "cyklem". Spotykamy się dwa razy w tygodniu na jakimś komunikatorze (a bo ten koleżka z Gdańska jest) i razem oglądamy filmy. I tak się akurat złożyło, że po oglądnięciu wspólnie mojej produkcji - "Operacji Hamburger" - kolega wybrał film pani Agnieszki Holland pod tytułem "Europa Europa". I jak to w zwyczaju ma Filip, wybrał film, który wspólnie ogląda się dość...niezręcznie.
Ale od początku, czym to się właściwie je. Przede wszystkim, jest to historia na faktach autentycznych, inspirowana życiem niejakiego Salomona Perela. Historia dość nietypowa, przypominająca lekko komedię pomyłek, chociaż temat jest bardzo poważny, a zarazem przedstawiony w profesjonalny sposób, do jakiego przyzwyczaiła nas - no nie oszukujmy się, bez względu na poglądy, jedna z najlepszych reżyserek ever - pani Agnieszka Holland.
Przez prawie 120 minut podczas seansu, będzie towarzyszył wam język niemiecki (z małym wyjątkiem w postaci języka polskiego oraz rosyjskiego), mało znani aczkolwiek pieruńsko dobrzy aktorzy oraz dobry scenariusz, który został nawet nominowany do Oscara (sam film zaś zdobył Złotego Globa za najlepszy film zagraniczny). I trochę mnie on jednak raził, bo jasne, fajnie było sobie zobaczyć tańczącego Hitlera i Stalina wspólnie, ale mi, osobiście, takie sceny symboliczne w tym obrazie, po prostu nie pasowały.
Nie chcę wam mówić zbyt dużo o fabule jako takiej, bo to jeden z tych magicznych filmów, że "co słowo to spoiler", a spoilerów wystrzegam się niczym kontaktów z moją byłą. Dlatego też, cóż tu więcej mówić. Film wojenny, opowiedziany z perspektywy przedstawiciela kultury izraelskiej, że tak to ujmę. I przyznam, szczerze, że ja mam jakąś słabość do tego typu filmów. Pianista, Europa Europa, Skrzypek na dachu - po wszystkich tych filmach dochodzę do wniosku, że wojna to była naprawdę, naprawdę niesprawiedliwa i okropna rzecz.
Tak czy inaczej, podsumowując tę pseudo recenzję i odstawiając niesmaczne żarty na bok - film jest naprawdę dobry, polecam każdemu wielbicielowi wojny (bez względu na to, którą stronę wspierał) i cóż więcej - jest kolejnym potwierdzeniem teorii, iż kino polskie czy reżyserowie polscy byli kiedyś po prostu lepsi. Ode mnie 9/10, szczere i miłe, jako pasjonata II Wojny.
BTW, ta produkcja uświadamia widzowi, że nie wszyscy Niemcy byli źli. Wiem, wiem, dziwne, no ale taka magia kina - uczy i edukuje.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz