środa, 19 lutego 2014

Nie Do Końca Erotyczny Świat Klocków - Catherine

Dziś - kącik gracza i gra ociekająca seksem, klockami, baraniną, Katarzynami i osobliwymi pytaniami. Oczywiście, nie mogłem się powstrzymać i dotrzymać obietnicy z fanpage`a, nie byłbym sobą bez erotycznych podtekstów.

O "Catherine" usłyszeliśmy pierwszy raz w 2010 roku i cóż tu dużo mówić - premierowy zwiastun zmusił wielu męskich widzów do wymienienia krzesełka, na którym siedzieli, gdyż z powodu zwilgotnienia, nie nadawało się do użytku. Czemu? A no dlatemu, iż trailer ociekał erotyką, seksem, laskami i piersiochami. Najwyraźniej taka reklama wystarczyła, bo gra sprzedała się świetnie, mimo, że erotyki tam tyle, co profesjonalizmu na tym blogu.


Nasz główny bohater to Vincent, młody chłopak, raczej bez perspektyw, ciągle siedzi w barze i pije z przyjaciółmi. Jego dziewczę, Katherine'a (ZAPAMIĘTAJCIE, ŻE JEST TO PISANE PRZEZ K, TO BARDZO WAŻNE!!!111) zaczyna namawiać go do ślubu, co, prawdopodobnie, jest przyczyną nocnych koszmarów Vince'a. Sprawy komplikują się jednak na dobre wraz z pojawieniem się w życiu mężczyzny kobiety o jakże ładnym imieniu: Catherine'a (ZAPAMIĘTALIŚCIE, ŻE IMIĘ JEGO DZIEWCZYNY JEST PISANE PRZEZ K? NO TO TO WŁAŚNIE O TO MI CHODZIŁO!!!111)


Główną fabułę "Catherine" można podzielić na trzy, growe części. Pierwsza z nich to bar. W barze rozmawiamy ze stałymi bywalcami, pijemy drinki, gramy na automacie, ale co najważniejsze - piszemy smsy. W zależności od tego, jakiego smsa napiszemy (czyli, dajmy na to, że laska pisze do nas "Hej, koteczku, chciałabym Cię złakomsić i zrobić Ci masaż stóp", a my wtedy możemy jej odpowiedzieć "Nooo nie za bardzo mi się to widzi, dziołcha, stopy masuje mi tylko mama" albo "Super, chętnie się z Tobą pokokosze, jurna dziewucho"), automatycznie zostaną nam przyznane punkty, no, tak jakby "karmy" - albo strzałeczka przechyli się w lewo, czyli niebieską strefę, albo w prawo - czerwoną strefę. Więcej o tym - za chwilę.


Drugą, i w zasadzie główną częścią rozgrywki, są sny. Właśnie podczas tej sekwencji, szczególnie na wyższych poziomach trudności, będziecie kląć i rzucać padem o podłogę. Cała heca polega na tym, żeby przesuwać, stawiać i spychać klocki tudzież się po nich wspinać w taki sposób, aby z punktu startowego, dotrzeć do mety położonej 3221 kondygnacji wzwyż. Brzmi prosto, brzmi nieciekawie, a uwierzcie mi - sam się zdziwiłem, jak może to wciągnąć i zachwycić. Oprócz normalnych poziomów, dochodzą jeszcze te z bossami. A to, to kochani, ha.. To już jest poezja sama w sobie. Niepokojąca ścieżka dźwiękowa, obrzydliwi, a nawet i czasami straszni bossowie i Ty, między klockami. Za przeproszeniem, skoro już jesteśmy w takiej tematyce, to można się obesrać z paniki, aby tylko Cię ten odrażający potwór nie sięgnął swoimi łapami.

Ostatnia wyróżniona "część" gry to poczekalnia między poziomami wspinaczkowymi. Oprócz poznawania nowych technik wspinania oraz kupowania przedmiotów, pomagających w pokonywaniu plansz, bardzo istotnym elementem jest wizyta w konfesjonale. Tam to odpowiadamy na z pozoru proste pytania, które - podobnie jak pisanie smsów - dodają nam "punkty karmy". I dochodzimy tu do najfajniejszej sprawy dotyczącej tej gry. Ma ona aż OSIEM, różnych od siebie zakończeń! A to, które się otrzyma, zależy prawie wyłącznie od tego, jakich odpowiedzi będziesz udzielał w konfesjonale! Jak dla mnie - very nice, szczególnie, iż tzw. pokazówki są zrobione bardzo spo, na styl anime.


Powiecie: Kyś, przestań pierdzielić i wycofaj się z prowadzenia bloga. A ja odpowiem, że ta produkcja jest po prostu niebanalna i świetnie pomyślana, zarówno pod względem rozgrywki jak i fabuły. Skakanie po klockach nie było tak ekscytujące od czasów młodości, kiedy bawiło się psimi odchodami. "Zabawowa", "wciągająca", "oryginalna" et cetera, et cetera, można tak bez końca. Polecam ten tytuł, z niesamowitym podnieceniem w głosie, ludziom, którzy mają już dość tasiemców takich jak Asasyn Skurczysyn, Bottlefield 913 czy OMG WTF LOL OF DUTY DOGS TIME. Nietuzinkowa przygoda - 9/10, choć jak teraz się zastanawiam, to może i dyszka by stykła. W każdym bądź razie: podobało się.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz