niedziela, 11 listopada 2012

To nie jest kolejna antysemicka recenzja - Pokłosie

Kocham spontaniczne wyjścia do kina. Takim wyjściem skutkowała chociażby pozytywna recenzja "Sali Samobójców", czy dość negatywna recenzja jak w przypadku najnowszych "Piratów z Karaibów". Wczoraj złożyłem kolejną wizytę w kinie, tym razem udałem się na "Pokłosie" Pasikowskiego.


Na plakacie widnieje napis "Najodważniejszy polski film". Ja go nawet nie dostrzegłem za pierwszym razem, ba, myślałem, że to będzie "another polish movie with village people, YMCA and this stuff". I okazuje się, iż po części miałem rację, bo oprócz kolejnego obrazu wsi w polskiej kinematografii, mamy tu do czynienia z tematem dość kontrowersyjnym, ale jakże prawdziwym. No ale bez spoilerów, bez spoilerów.

Wszystko zaczyna się dość niewinnie, aż człowiek zaczyna mieć podejrzenia, czy serio to ma być ten "super odważny obraz w roli legendarnego Pasikowskiego". Franek Kalina, który mieszka w Ameryce od 20 lat, przyjeżdża do swojego brata, którego imienia za cholery nie pamiętam, a który ostatnio miewa problemy. Okazuje się, że brat Franka, wykopuje na wsi kawałki drogi - jak się okazuje - nagrobki ze zniszczonego przez nazistów cmentarza żydowskiego, a następnie układa je na swoim polu, by oddać im jakiś hołd. Ludzie ze wsi, lekko mówiąc, nie szanują wyboru najmłodszego Kaliny.

I to jest dla mnie najzabawniejsze, bo z początku widz uważa to za błahostkę, ale jednocześnie zastanawia się czemu bohater grany przez Maćka Stuhra tak robi, potem w jednym dialogu okazuje się że Maciek Stuhr sam do końca nie jest pewien czemu to robi, a my odkrywamy wraz z dwójką braci, że za tym wszystkim stoi coś więcej. No jest to takie hecne z początku ogólnie, bo człowiek myśli "Hoho, toż to przecież żaden trudny temat, jaki tam thriller, to jakiś dramat obyczajowy !". Ale człowiek im dalej wchodzi w klimat filmu, tym bardziej uświadamia sobie, jak piekielnie dojrzałe i ciężkie jest "Pokłosie"

Osobiście podczas seansu i oglądania produkcji, odczuwałem momenty "no, to koniec filmu, tak myślałem że pójdą na łatwiznę i więcej już nic nie powiedzą ani nie pokażą" i za każdym razem mile się rozczarowywałem, gdy kontynuowali dalej akcję i wątki. Aż nastała końcówka, która umocniła mnie w przekonaniu, że Pasikowski to wybitny reżyser, mający jaja, talent i pierwiastek hollywoodzki, tak potrzebny w dzisiejszych czasach w Polsce.

Aktorsko mamy tu prawdziwy rollercoaster. Główni aktorzy grają strasznie nierówno, a pierwsze 30 minut filmu pod tym względem mooooocno kuleje. Potem jest tylko lepiej, a na moje słowa uznania w szczególności zasługuje  Jerzy Radziwiłowicz (zbyt często mylę go z Gajosem. Zbyt często...) oraz jeden z panów, wcielających się w mieszkańca wsi, bodajże Jan Jurewicz - zaufajcie, będziecie wiedzieć o którego mi chodzi.

Scenariusz, jak już wspomniałem, jest dobry, ale mógłby być lepszy. Widz powoli zanurza się w intrygę miasteczka, poznając jego dość okrutne realia. Jakieś tam niedorzeczności fabularne ma, ale jest ich naprawdę niewiele i sam mogę przyznać, iż bawiłem się świetnie i wciągnąłem się w "Pokłosie" na maksa, a dwie godziny, które trwał, zleciały mi szybciej niż znalezienie trotylu na...a zresztą, nie będę nawet kończył tego żartu. Czytałem również na kilku forach, iż produkcja ta poniża Polaków, że musimy przepraszać i trele morele. Obraz ten, jasne, pokazuje nam smutną prawdę, która kiedyś na naszych ziemiach miała miejsce, ale  na Boga, to film, wyprodukowany w celach rozrywkowych, to nie jest kolejne "W Ciemności", od samego początku nastawione na biograficzny charakter. Bez spiny ludzie, bez spiny.

Tak więc, kończąc, wracam do pytania na początku recenzji - czy to najodważniejszy polski film? Myślę, że w dużym stopniu wybija się na tle pozostałych produkcji, aczkolwiek nie widziałem jeszcze "Róży" i "Obławy", także osąd pozostawiam wam, przy czym sam przyznaję, że film jest odważny. No a co do oceny - w dzisiejszej Polsce dobrych thrillerów jak na lekarstwo, także i ten przyjmujemy z niebywałą sympatią i z tak rozwartymi ramiączkami, jakbyśmy mieli przytulać Władimira Kliczko (Grycankom dam na razie spokój). Zbliżają się święta, także ocena może być tylko jedna - bałwanek :3

5 komentarzy:

  1. No recka jak się patrzy;). A Grycanki to wręcz temat rzeka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się, nawet więcej: recka jak się paCZy:) Dobrze wiedzieć, że co niektórzy idą w dobrym kierunku i mają coś do zaproponowania.

    OdpowiedzUsuń
  3. obejrzałabym, ale nie mam z kim iść do kina ;_;

    OdpowiedzUsuń
  4. "Róża" najlepsza z tych trzech skoro już ją wywołałeś

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten film byłby odważny, jakby pokazał Żydów witających Armię Czerwoną na tych samych ziemiach w 1939 r.Jakby opisał historię osób wywożonych na Sybir lub na miejscu mordowanych, bo w IIRP zajmowali ważne stanowisko administracyjne.Nazwałbym go odważnym jakby pokazał ,że to Żydzi donosili NKWD na tych Polaków i stąd się na tych ziemiach nienawiść do Żydów wzięła.A tak to Pasikowski zrobił film mający zapewnić mu kolejne źródła dofinansowania.Innymi słowy podlizał się Żydom.Lekceważanie tego "działa" jest bardzo mało rozsądne.Nie na darmo dołożyli się do tego filmu Rosjanie i Słowacy.Inne kraje bardzo się przykłądają do własnej polityki historycznej.Polacy robią coś w drugą stronę.Reasumując.Film jest cienki jak dupa węża i jest antypolski.Jeśli ktoś tego nie rozumie , to jest mi przykro.

    OdpowiedzUsuń